Na scenie wszystko się psuje. Stacje gitarowe nucą, bo coś im przeszkadza. Inżynier dźwięku Tevin desperacko szuka usterki w okablowaniu, którą zespół regularnie instaluje jako rodzaj testu z nim. Inspicjent już stuka palcem w zegar: „5 minut do przejścia”. Na scenie uosabia się spokój: nasz backliner Jarek.
Spokój uosobiony
Zanim rozprzestrzeni się jeszcze większy zgiełk, nalewa sobie piwo, krótko analizuje sytuację na poziomie meta, a następnie spokojnie wykonuje swoje zadania. Nawet podczas koncertu rodowity Polak nie daje się zakłócić dziesiątej zerwanej strunie gitary Paddy’ego. W międzyczasie macha flagą, pomaga Ianowi w jego pirackim kostiumie i przynosi Dwightowi jeden ze swoich dwudziestu instrumentów. Potem nadszedł czas na atrakcję wieczoru. Jarek sam podnosi struny na Barrels of Whiskey. Cóż, jeśli miałeś szkolenie harcerskie, możesz nie tylko rozpalać ogień bez zapałek i zapalniczek. Przeżyje też normalny wieczór z Paddyhatami.